Pomimo zadeklarowanej na Soborze Nicejskim (325) i Chalcedońskim (451) klasycznej, ortodoksyjnej Chrystologii mówiącej o dwóch naturach Chrystusa, nadal istniał ruch myślowy znany jako Monofizytyzm (wierzenie że Chrystus ma tylko jedną naturę) bazujący na ideach Apolinarego. W siódmym wieku, podjęto błędną próbę pogodzenia Monofizytyzmu z ortodoksyjną myślą. Zaproponowano, że “podczas gdy Chrystus miał dwie natury, to miał tylko jedną ‘aktywność’…albo lepiej ujmując, jedynie boską wolę” (Henry Chadwick, The Early Church). To przekonanie, znane jako Monoteletyzm zostało zaproponowane przez Wigiliusza i niestety przyjęte przez Honoriusza I (papieża od 625-638). Dopiero na Soborze Laterańskim w Rzymie w 649 i później na szóstym ekumenicznym Soborze w Konstantynopolu (680-681) potępiono Monoteletyzm jako herezję.
Monoteletyzm, najbardziej zagorzale broniony przez Sergiusza I z Konstantynopola, naucza że Jezus Chrystus miał tylko jedną wolę. Po Chalcedonie, Monoteletyści martwili się o tych, którzy postulowali dwie wole w Chrystusie (ang. Dyotheletism) że zbliżają się oni niebezpiecznie blisko Nestorianizmu (wierzenia że w Chrystusie były dwie osoby, zamiast po prostu dwóch natur). Jeżeli Jezus miał dwie natury ludzką i boską, to ciężko stwierdzić, argumentowali Monoteletyści, czy nie jest on w istocie dwoma osobami - nauczanie jakie zostało potępione na Chalcedonie. Zatem Monoteletyści argumentowali, że Jezus nie miał własnej ludzkiej woli, ale że był kontrolowany przez boską wolę z wysokości.
Podczas okresu kiedy Monoteletyzm był akceptowany w kościele, wielu zastanawiało się czy jest on wierny formule Chalcedońskiej. Jednakże jeden teolog powstał przeciw znaczącej opozycji i nawet oddał swoje życie za ortodoksyjne nauczanie Nowego Testamentu przedstawione na Chalcedonie. Nazywał się Maksym Wyznawca (około 580-662). Według Maksyma, Monotelestyczny błąd przedstawiał (podobnie jak Apolinaryzm) słabe zrozumienie ludzkiej natury. Jeżeli normalni ludzie mają racjonalną wolę, to również i Chrystus - jeśli jest w pełni człowiekiem - musi mieć racjonalną wolę. Widział Chalcedon jako właściwie utrzymujący biblijny balans boskości i człowieczeństwa Chrystusa pozwalający na istnienie mistycznej unii człowieka i bóstwa w Chrystusie. Maksym był więziony i torturowany za swój pogląd, co doprowadziło go do kary śmierci. Jednakże słuszność jego poglądu została później potwierdzona. Według szóstego Ekumenicznego Soboru Kościoła w Konstantynopolu (680-681 AD) są dwie wole i dwa ośrodki działania w Chrystusie, ale nie dwie osoby: “My tak samo deklarujemy że w nim [Chrystusie] są dwie naturalne wole (dyo physika theleseis) i dwa naturalne działania (dyo physikas energeias) niepodzielne, niezmienne, nierozłączne, niezmieszane, zgodnie z nauczaniem świętych Ojców. I te dwie naturalne wole nie są przeciwstawne sobie (Boże uchowaj!) jak sugerują bezbożni heretycy, ale jego ludzka wola poddaje się, co czyni bez oporu i chętnie, będąc poddana jego boskiej wszechmogącej woli” (Oliver Crisp, Divinity and Humanity).
Podczas gdy pierwszorzędne znaczenie tej dyskusji jest Chrystologiczne, to jednak jest też w niej praktyczne zastosowanie dla chrześcijanina, choć ukryte pod niuansami debaty. A dokładniej, jak mamy rozumieć działania Jezusa w Ewangeliach? “Czy Pan do którego i przez którego modlą się chrześcijanie, też się modlił?” (The Early Church). Jeżeli Jezus miał tylko jedną boską/ludzką wolę, taka modlitwa nie miała by sensu. Z drugiej strony, jeżeli Jezus miał prawdziwą i kompletną ludzką wolę obok jego boskiej woli, to modlitwa miałaby duże znaczenie dla osoby Chrystusa. Na pierwszy plan jednak wysuwa się maksyma Grzegorza z Nazjanu mówiąca: to czego [Chrystus] nie przyjął, tego nie odkupił. Przypomnimy ponownie, jeżeli Jezus jest jedynym wiecznym Synem Ojca który dla nas i dla naszego zbawienia stał się człowiekiem, wtedy musi być on w pełni człowiekiem jeżeli ma być jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi.